Jak dziś pamiętamy nasze pierwsze spotkanie z Kasią i Grzesiem. Już wtedy urzekli nas swoimi nietuzinkowymi osobowościami i pomysłem na plenerową kolację pod gołym niebem. Wspomnieli, że oboje są architektami krajobrazu, zakochanymi w przyrodzie i pięknym oświetleniu – dlatego też w oprawie ich przyjęcia nie może zabraknąć motywów roślinnych, lampek, lampionów i świec.
Jak wspominają, ich przygotowania nie trwały długo – zaręczyli się w grudniu, do Ślubu mieli więc nieco więcej niż pół roku. Kluczowe było na początku znalezienie odpowiedniego miejsca. Od pierwszych chwil stawiali na przyjęcie weselne w plenerze, jednak nie mogli trafić na nic, co wpisywałoby się w ich plan. Wreszcie z pomocą przyszedł świadek, Filip, który polecił im Zbójną Górę. Nie musieli się dłużej zastanawiać. Dalsza część przygotowań przebiegała bardzo spokojnie – pomału, według planu, zbierali potrzebne rzeczy, uzgadniali szczegóły z poszczególnymi usługodawcami oraz z przyjaciółmi, którzy licznie pomagali w przygotowaniu całej oprawy. Opowiadając nam o przygotowaniach tuż przed weselem, na każdym kroku podkreślali, jak bardzo ich przyjaciele i członkowie rodziny zaangażowali się w pomoc.
A było to istne wesele DIY – niesamowite, jak wiele kwestii udało im się dopiąć własnym sumptem lub z pomocą znajomych! Makijażem, bukietem i wiankiem Kasi zajęły się znajome Pary Młodej: Magda Michalik i Iwona Smakulska. Piękne auto, którym Para Młoda jechała do Ślubu, było pożyczone od… Sąsiada 🙂 Kasia samodzielnie wykonała plan wesela, listę gości i etykietki na stół. Co więcej – dwa dni przed Ślubem cięli patyki, by zrobić z nich podstawki na winietki, Kasia zaś wypisywała wszystkie karteczki 🙂 Sami (z pomocą Mamy Kasi, która uszyła pokrowiec), wykonali też kanapę z palet! Według ich projektu powstała również duża Jenga, którą zamówili w tartaku. Większość dekoracji stołów stanowiły przedmioty przyniesione z ich domu lub zrobione specjalnie na tę okazję – lampiony, szklane serce, małe szklane słoiczki na świeczki i duże słoje na kwiaty, drobne lampki. Pozostałe dekoracje oraz oświetlenie to zasługa Zbójnej Góry – nietuzinkowe drogowskazy, brama wejściowa, drewniane numery stołów, wreszcie same stoły, obrusy, namioty i parkiet do tańca. Para Młoda zatroszczyła się natomiast o wypożyczenie krzesełek, leżaków i naczyń.
Jeśli chodzi o dekoracje roślinne – kwiaty cięte, jak i doniczkowe, dzięki którym udało się uzyskać cały efekt – to zasługa Grzesia, który też zatroszczył się o wypożyczenie roślin ogrodowych ze szkółki Ulińscy. Grześ – z pomocą świadków, przyjaciół i rodziny – na dzień przed Ślubem zajął się rozstawieniem wszystkich roślin i dekoracji. W tym czasie Kasia podjęła się wyciśnięcia kilograma (!) cytryn na lemoniadę oraz przygotowania (z niezawodną pomocą Mamy) trzech przepysznych borówkowych tortów 🙂
Musimy przyznać naszej Parze, że stworzyli nie tylko niesamowitą oprawę wizualną, ale też wspaniałą atmosferę ich Dnia. Zazwyczaj, gdy towarzyszymy naszym Parom na przygotowaniach, staramy się rozbroić przedślubne napięcie, stres, który towarzyszy Parze Młodej, jak i krzątającym się wokół niej domownikom. U Kasi i Grzesia było natomiast bardzo spokojnie, swobodnie, bez zbędnego stresu i pośpiechu. Było też kameralnie. Parze Młodej, oprócz nas, towarzyszyły jedynie Świadkowa, Ewa, oraz wizażystka, Magda. Mieliśmy okazję na spokojnie “podpatrywać” przez obiektywy ich przygotowania, przeplatając kadry z Parą Młodą tymi przedstawiającymi poszczególne detale (mówiąc w dużym skrócie – byliśmy w swoim żywiole 😉 ). A detali, którym nie sposób było nie poświęcić osobnego kadru, było mnóstwo – Kasia z Grzesiem zadbali bowiem o to, by wszystko tworzyło piękną, spójną całość: od ręcznie malowanych przez Kasię zaproszeń (widoczne w ramce m.in. na pierwszym i trzecim zdjęciu), przez szkatułkę z mchem i mnóstwo roślin, po poszczególne elementy strojów Pary Młodej.
Po przygotowaniach przenieśliśmy się do Pałacu Ślubów na warszawskiej Starówce. Kasia i Grześ, przyjechawszy pod Urząd ciemnobłękitnym Fordem Mustangiem, zrobili furorę wśród oczekujących gości oraz oczarowali ich swoim nietuzinkowym outfitem (i nie dziwimy się, wyglądali bowiem świetnie!) 🙂 Sama ceremonia była bardzo uroczysta. Podniosłości dodawała jej też oprawa skrzypcowa. Para Młoda z uśmiechem na ustach złożyła przysięgę, której uwieńczeniem był buziak, okraszony brawami ich bliskich i przyjaciół 🙂 A tuż po wyjściu z sali brawa zamieniły się w moc serdecznych życzeń, wymianę uśmiechów i uścisków.
Wszystkim tym wydarzeniom towarzyszyło piękne, sierpniowe słońce. Kiedy więc jechaliśmy do Zbójnej Góry, nie mogliśmy wręcz doczekać się, kiedy porwiemy Kasię i Grzesia na krótką sesję plenerową 🙂 Miejsce, które wybrali, idealnie wpisało się w stylistykę wesela – gęsty las, mchy, sosny, paprocie… A to wszystko oblane złocistym słońcem, przebijającym się przez korony drzew <3 Czego chcieć więcej? Może tylko czasu – z sesją musieliśmy bowiem zamknąć się w niespełna 40 minutach, by nie kazać czekać zbyt długo gościom.
Przechodząc do uwieńczenia Tego Dnia, czyli do przyjęcia weselnego… Naszej Parze Młodej bardzo zależało na tym, by goście czuli się swobodnie i mogli znaleźć dla siebie rozmaite rozrywki. Planując takie przedsięwzięcie nie mieli pewności, czy każdemu będzie odpowiadać taka forma imprezy, ale koniec końców okazało się, że dobrze ocenili preferencje swoich gości i właściwie wybrali gry i zabawy 🙂 Mimo iż Kasia i Grześ nie zdecydowali się na współpracę z zespołem bądź DJ’em (przygotowali za to sami listę piosenek, które odtworzyli później w czasie obiadu i zabawy) ani też nie zaplanowali tradycyjnego “Pierwszego Tańca”, goście tylko czekali, kiedy Para Młoda wyjdzie na parkiet i zainauguruje późniejsze istne szaleństwo 🙂 Nie zabrakło też niespodzianki: przyjaciele, na czele ze Świadkiem, przygotowali oprawę pirotechniczną. Ustaliliśmy z Filipem, że świetnym momentem na pokaz będzie wejście tortu 🙂 I nie myliliśmy się – wraz z pomocą Pań z cateringu oraz Właścicieli Zbójnej Góry udało się wszystko fajnie zgrać.
Niesamowici ludzie i niesamowita oprawa 🙂 Długo będziemy wspominać ten Ślub (i nie tylko dlatego, że dostaliśmy od Kasi i Grzesia jedno z ręcznie malowanych zaproszeń 😉 ). Do tej pory jesteśmy zaskoczeni tym, że oprawę, której nie powstydziłoby się wielu dekoratorów, przygotowali sami <3 A co na to Para Młoda? Utwierdziła się w przekonaniu, że warto jest zrobić wszystko po swojemu, pomimo że kosztuje to wiele wysiłku. Bo satysfakcja jest GWARANTOWANA! 🙂
Aż żałujemy, że nie poznaliśmy ich przed naszym Ślubem – nie zastanawialibyśmy się długo, by wiele rzeczy zrobić samodzielnie… 🙂
Suknia ślubna: Abiu, model Karoline
Strój Pana Młodego: marynarka – Zara, koszula – Wólczanka, spodnie – HM, muszka i szelki – Babooshka (Etsy)
Makijaż Panny Młodej: Magda Michalik
Bukiet Panny Młodej, wianek: Iwona Smakulska
Bransoletka “Miłość” – Pan tu nie stał
Obrączki: Yes
Szkatułka na obrączki: H&M
Auto do ślubu: dzięki uprzejmości Sąsiada 🙂
Przyjęcie weselne: Przystań Zbójna Góra
Dekoracje weselne: Para Młoda z pomocą bliskich i przyjaciół; Zbójna Góra
namioty, parkiet, krzesełka: Zbójna Góra
plan wesela, lista gości, winietki: Panna Młoda (DIY)
bramka wejściowa, drogowskazy, numery stołów: Zbójna Góra
oświetlenie: Zbójna Góra; drobne lampki, szklane słoiczki na świeczki, lampiony: Para Młoda
rośliny cięte, doniczkowe – Pan Młody, rośliny ogrodowe dzięki uprzejmości szkółki Ulińscy; dekoracja kwiatami: Pan Młody; słoje na kwiaty: Para Młoda
Catering: Ryba Miwa
Torty borówkowe: Panna Młoda z Mamą
Duża jenga – zamówiona w tartaku według wytycznych Pary Młodej
– – –